Uniwersal - z zamiłowania do inżynierskich innowacji w wentylacji

Rozmowa z Krzysztofem Nowakiem, prezesem i współwłaścicielem firmy Uniwersal.

 

Panie prezesie, Jak Pan znalazł się w branży HVAC, czy to pokłosie wykształcenia, zamiłowania?

Historia jest dość długa. Po studiach inżynierii chemicznej na Politechnice Śląskiej znalazłem się w Ośrodku Badawczo Rozwojowym, gdzie zajmowałem się wentylacją, klimatyzacją, odpylaniem. Po sześciu latach projektując wentylatory dla różnych firm, pojawił się pomysł „Dlaczego nie robić tego dla siebie w ramach swojej firmy”. I tak powstał Uniwersal, a dokładniej mówiąc, ja razem ze wspólnikiem pojawiliśmy się w firmie. Formalnie spółka istniała już dwa lata, ale wówczas, był to taki „Czebol”, miał się zajmować wszystkim, ale de facto niewiele robił. 

Razem ze wspólnikiem zmieniliśmy koncepcję funkcjonowania firmy, właśnie z mocnym ukierunkowaniem na wentylację.

Jakie były początki Pana pracy w Uniwersalu?

Początki były oczywiście siermiężne i trudne. W pierwszym roku wyprodukowaliśmy i sprzedaliśmy 20 wentylatorów, po czasie już bardzo mocno przeorientowaliśmy się na firmę produkującą wentylatory. Pojawiła się nisza w segmencie wentylatorów przeciwwybuchowych, zrobiliśmy atesty w Kopalni Doświadczalnej Barbara, co wcale nie było sprawą ani prostą, ani tanią i zaczęliśmy produkować i sprzedawać wentylatory mogące pracować w środowisku acetylenu i wodoru. Mieliśmy wiedzę, mieliśmy technologię, był problem z przeskalowaniem produkcji na skalę przemysłową, ale i to udało się przezwyciężyć. Zaczęliśmy sprzedawać.

Jak bardzo się rozrosła firma przez te prawie 30 lat?

Bardzo. Na początku oprócz wiedzy i chęci nie mieliśmy nic, nawet wiertarki. Były dwie osoby, bez pomieszczenia, pracowaliśmy gdzieś pokątnie w garażu. Jak już wspominałem, w pierwszym roku działalności sprzedaliśmy ok. 20 wentylatorów. 

A teraz?

Obecnie samych wentylatorów sprzedajemy po kilka tysięcy, do tego dużo wywietrzników i układów hybrydowych. 

W ramach szeroko pojętej grupy kapitałowej zatrudniamy ok. 80 osób.

Czy były jakieś kryzysy w Pana życiu zawodowym, jak je Pan przezwyciężał i kiedy zdarzył się jakiś pierwszy spektakularny sukces?

Momentów zwrotnych było sporo, działo się naprawdę wiele, ale zawsze staraliśmy się unikać momentów mocno kryzysowych, zawsze dyskutowaliśmy jak uniknąć kryzysów lub je przełamać. I co jak sądzę, jest bardzo ważne, dawaliśmy sobie wolność. My w Uniwersalu zawsze pamiętamy, po co tworzyliśmy firmę, a powstała ona dzięki inżynierskiej idei-wymyślać innowacje, wdrażać je, nie hamować oddolnych inicjatyw. W czasie gdy powstawał Uniwersal, nie było szans na tzw. rozwijanie skrzydeł. Głównie dlatego powstała firma. Nasze pomysły w tamtych czasach, czasach przed Uniwersalem, były krytykowane – a osobiście dla mnie, taka krytyka i zniechęcanie, to znak, że trzeba to robić, bo wówczas wszystkie oddolne pomysły, które wprowadzały tzw. zamęt, zmiany – były duszone w zarodku. 

Teraz razem z wspólnikiem nie boimy się nowości, co więcej mamy do siebie pełne zaufanie, że nasze pomysły nie wciągną firmy w koszta, nie spowodują problemów. Jako Uniwersal jesteśmy bardziej firmą inżynierską, innowacyjną niż de facto handlowo-dystrybucyjną.

A kiedy firma osiągnęła tzw „Break event point” kiedy zaczęła zarabiać, a Pan odetchnął?

Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Dzień gonił dzień i nigdy nie

pojawiła się myśl, że oto nadszedł dzień odcinania kuponów. Co więcej, firma jest bez obciążeń, nie mamy kredytów, leasingów, stabilny budżet. Sytuację taką, że nawet jeżeli przyjdzie jakieś załamanie, to nasi pracownicy nie muszą się martwić tym, że nie będzie pensji czy firma się chwieje.

Jaką pozycję na ma rynku polskim Uniwersal? Jakie ma Pan plany rozwoju firmy i gdzie by Pan widział Uniwersal za kilka lat?

Rynek wentylatorowy się zmienia, pewne produkty są mniej lubiane niż kiedyś. My szukamy miejsca dla siebie, na przykład w wentylacji przeciwpożarowej, oddymiającej, mamy też pomysły na modyfikowane wywietrzniki, rozwijamy się w segmencie wentylacji hybrydowej. 

Jakie plany na przyszłość i gdzie bym widział Uniwersal za kilka lat? Raczej nie spodziewam się wielkiego progresu i błyskotliwego wyskoku sprzedaży. Chcemy utrzymać poziom stabilnego, spokojnego wzrostu, nie szukamy spektakularnych sukcesów. Mamy faktycznie duże nadzieje co do eksportu zwłaszcza wschód, gdzie bardzo duża ilość naszych rozwiązań jest uwzględniona w projektach. Czekamy na ich inwestycyjne rozpoczęcie.

 

Czym różni się Uniwersal od innych firm z branży?

Hmmm. My nie zostawiamy klienta samego…. Nawet po okresie gwarancji, jeżeli uznamy, że usterka wynika z jakiejś ukrytej wady, nasz klient ma u nas pełną obsługę, serwis i naprawę bezpłatnie. Szanujemy naszych klientów. No i myślę, że takich firm inżyniersko-innowacyjnych jest też niewiele na rynku. Jesteśmy przedsiębiorstwem, które może się poszczycić kilkunastoma opatentowanymi innowacjami i na pewno nie powiedzieliśmy w tym zakresie ostatniego słowa.

Gdzie trafiają produkty Uniwersalu?

Większość sprzedajemy do firm przemysłowych. Są montowane w halach fabrycznych, magazynach, salach wystawowych, oczyszczalniach ścieków, magazynach paliw, tłoczniach gazu. Mieszkaniówka jest też ważna, ale większość naszych produktów, a sprzedaliśmy ich już kilkaset tysięcy, sprzedaliśmy do zakładów przemysłowych. 

Nie myślał Pan o inwestorze, giełdzie?

Nie, głównie ze względu na to, że wolimy mieć kontrolę nad firmą, a mamy wrażenie, że wtedy przestaniemy dowodzić okrętem Uniwersal i przestaną się liczyć idee, które nam przyświecały przy powstawaniu firmy. 

Co Pan robi w czasie wolnym, jakie ma Pan zainteresowania, hobby?

Czasu wolnego za dużo nie jest, sporo zajmuje mi projektowanie, wymyślanie, marketing firmy i dbanie o jej wizerunek, choć robię to też oczywiście z zamiłowania. Jeżdżę konno, na nartach i uprawiam sport dość egzotyczny – czyli curling.

To faktycznie sport dość unikalny jak na warunki polskie….

Rzeczywiście miejsc do jego uprawiania nie ma dużo, ale i to się zmienia. W Łodzi powstaje profesjonalna Hala do uprawiania curlingu. W Polsce nie ma nas dużo, około 500 osób. Znamy się chyba wszyscy, sam należę do kadry Polski w kategorii 50+. To sport wymagający myślenia, pracy zespołowej, precyzji, ale i siły oraz ogólnej dobrej kondycji fizycznej. Sądzę, że będzie miał w Polsce dobrą i dużą przyszłość i osiągnie sporą popularność, tym bardziej że jest to dyscyplina olimpijska, a my osiągamy coraz lepsze wyniki.

Panie prezesie, bardzo dziękuję za rozmowę i życzę wielu innowacji w Uniwersalu i powodzenia na zawodach curlingowych.

Również dziękuję.

Opracowanie, redakcja.

Materiał objęty prawem autorskim. Publikacja w części lub w całości wyłącznie za zgodą redakcji.