Jak zwiększyć wilgotność powietrza w domu?

W każdym domu powstaje wilgoć. Dzieje się tak dlatego, że w domu używamy bieżącej wody (kąpiele, prysznice), sprzątamy (mycie podłogi), pierzemy i suszymy ubrania, gotujemy, ale także oddychamy. Parę wodną uwalniają rośliny i zwierzęta. Dlatego w szczelnie zamkniętym domu wilgotność szybko się zwiększy i para wodna zacznie się skraplać na zimniejszych ścianach.

Jeśli w domu jest za dużo wilgoci, oznacza to, że mamy niesprawną wentylację. I odwrotnie — jeśli w domu wilgoci jest zbyt mało, oznacza to, że wentylacja jest zbyt wydajna. A poniżej poziomu wilgotności względnej wynoszącej 30% praktycznie wszyscy użytkownicy będą odczuwać dyskomfort wynikający ze zbyt suchego powietrza. Optymalna wilgotność względna mieści się w przedziale 50-60%. Wszelkie rozwiązania polegające na wprowadzeniu dodatkowej wody do wnętrza mieszkania czy domu, jak na przykład:

  • wspomniane już rozkładanie mokrych ręczników na kaloryferach,
  • kamionkowe nawilżacze umieszczane na grzejnikach,
  • elektryczne nawilżacze powietrza,



Tak naprawdę nie rozwiązują problemu. One tylko doraźnie zwiększają wilgotność, ale trzeba byłoby z nich korzystać ciągle.

Źródła wilgoci w domu

Źródeł wilgoci w domu jest całe mnóstwo, ale wytwarzają one tej wilgoci wbrew pozorom niewiele. Oto przykłady, wyliczone dla czteroosobowej rodziny (źródło):

  • 0,5 kg / dobę z roślin,
  • 1,3 kg / dobę w czasie mycia, kąpieli, itd.,
  • 0,4 kg / dobę podczas zmywania,
  • 0,1 – 1,8 kg / dobę z prania i suszenia wypranych tkanin,
  • 0,9 kg / dobę podczas gotowania,
  • 3,5 kg / dobę uwalnianych przez ciało (łącznie dla 4 osób).



Łącznie w takim domu wytwarza się w ciągu doby nie więcej, jak 6,6 kg pary wodnej. Czy to wystarczy do utrzymania odpowiedniego poziomu wilgotności?

Rozwiązanie problemu suchego powietrza

Jest proste i skuteczne, jeśli tylko zastosować je poprawnie. Aby w powietrzu była odpowiednia wilgotność, wystarczy zmniejszyć wydajność wentylacji. Przyjrzyjmy się temu na liczbowym, realnym przykładzie, który już wykorzystałem poprzednio:

  • w domu mamy powietrze o wilgotności względnej 50% i temperaturze 20°C (8,7 g pary wodnej / 1 m³ powietrza),
  • czerpiemy powietrze z zewnątrz o wilgotności 80% i temperaturze 0°C (3,6 g pary wodnej / 1 m³ powietrza),
  • przy wydatku wentylacji rzędu 150 m³/h, co godzinę usuwamy z powietrzem 150 × (8,7-3,6) = 765 g wilgoci,
  • aby więc utrzymać wilgoć na tym poziomie, musielibyśmy co godzinę wytworzyć 765 g pary wodnej.



To teraz sobie proszę wyobrazić, że każdej godziny odparowujemy ponad 3/4 litra wody. Jeśli wydaje Ci się to ilością niedużą, spróbujcie zobaczyć, ile trwa wygotowanie 3/4 litra wody na kuchence gazowej. Zmienisz zdanie.

Wspomniany w poprzedniej części artykułu bilans produkcji pary wodnej daje nam 6,6 kg pary wodnej dziennie, czyli tylko 275 g/h. Aby utrzymać te 50% wilgotności, musielibyśmy odparowywać co godzinę dodatkowo prawie 400 g wody. Trudno to sobie wyobrazić, bo jak często trzeba byłoby moczyć te ręczniki leżące na grzejniku?

To jak sobie z tym poradzić?

Metoda jest bardzo prosta — jak wspomniałem, wystarczy ograniczyć wydajność wentylacji. Czyli usuwać z powietrzem nie 765 g pary wodnej na godzinę, tylko 275 g/h, czyli wymieniać powietrze w ilości 275 / (8,7 – 3,6) = 54 m³/h.

Źródło: www.ogrzewanie.drewnozamiastbenzyny.pl, autorstwa mgr inż. Krzysztofa Lisa.