Pierwszą z ciekawostek była instalacją „rekuperatora" zabudowanego na stałe w ścianie, reklamowanego przez wykonawcę, jako najlepszy i najtańszy odzysk ciepła z wentylacji. Rozwiązanie to - na pierwszy rzut oka rzeczywiście bardzo tanie - stanowiące zaledwie 1/3 ceny standardowej wentylacji nawiewno-wywiewnej z odzyskiem ciepła opartej na rekuperatorze średniej klasy, okazało się składać z wentylatora wyciągowego wmurowanego na stałe wewnątrz ściany oraz dwóch rur typu flex wysysających powietrze z w.c. i kuchni. Wspomniany „system wentylacyjny z odzyskiem ciepła" ciepła odzyskiwać w jakikolwiek sposób nie mógł. Brak było w nim jakiegokolwiek wymiennika czy filtrów, samo rozwiązanie zostało czym prędzej zabudowywane w ścianie, żeby mieszkańcy domu nie zobaczyli „kota w worku", za którego zapłacili. Co ciekawsze, urządzenie elektryczne, jakim jest wentylator, zostało również zabudowane płytami kartonowo-gipsowymi na przekór jakimkolwiek przepisom dotyczącym obsługi urządzeń elektrycznych, do których musi zostać zapewniony dostęp, choćby w celu wymiany bezpiecznika. Właściciel domu nie był w stanie odpowiedzieć na pytanie co zrobi, gdy wentylator ulegnie awarii i zatrzyma się oraz co będzie, gdy w wyniku innej awarii wentylator zacząłby się przegrzewać, iskrzyć lub palić. Może machnie na to ręką? W końcu został schowany za gipsokartonową ścianą i nie widać, co się z nim dzieje... A że nie odzyskuje ciepła? Hm, o tym rzeczywiście nie pomyślał, w sumie najważniejsza była cena zakupu instalacji, a „fachowiec" tak dobrze zachwalał swój system...
Rury perforowane
Inną ciekawostką był dom jednorodzinny wyposażony w wentylację mechaniczną z odzyskiem ciepła, która to jednak za nic nie chciała ani nawiewać, ani wywiewać powietrza. Mimo usilnych prób - przy anemostatach ruch powietrza był prawie niewykrywalny. Po rozpruciu części sufitu podwieszonego okazało się, że „fachowiec" wykonujący wspomnianą instalację wykonał ją po części na rurach drenażowych, a po części na aluminiowych rurach perforowanych wykorzystywanych przy produkcji wentylacyjnych tłumików dźwięku. Powietrze było nawiewane i wywiewane jedynie z szachtów, jakimi zabudowano rury oraz z przestrzeni nad sufitami podwieszanymi. „Fachowiec" skasował grubszą sumkę i... zmienił numer telefonu. Naprawa niedziałającej instalacji, regipsy oraz malowanie kosztowało inwestora niemal trzy razy tyle niż zlecenie jej wykonania profesjonalnej firmie zamiast wspomnianemu „fachowcowi". Podobną frustrację przeżył właściciel nowego, właśnie wykończonego domu o powierzchni niemal 600 m², gdy okazało się, że zakupiony przez niego system wentylacyjny wykonano w całości na rurach od... centralnego odkurzacza. Problem pojawił się dopiero przy próbie podłączenia króćca centrali wentylacyjnej o średnicy 315 mm z rurką niespełna 3-centymetrową...
Nadzór zapomniał...
Szczytem bezmyślności wykazała się jedna z firm wykonawczych montująca instalację grzewczą oraz wentylacyjną w pięknym, nowym pensjonacie w okolicach Jeleniej Góry. Pomijając fakt pomieszania w niektórych pomieszczeniach budynku już na etapie projektowania dwóch typów wentylacji - mechanicznej i grawitacyjnej, inżynier nadzorujący montaż „zapomniał", że centrala wentylacyjna do zaprojektowanej przez niego instalacji ma szerokość każdej ze ścianek grubo przekraczającą metr. W pięknie wykończonej ścianie oraz elewacji budynku przewidział drzwi wejściowe do pomieszczenia maszynowni centrali wentylacyjnej o szerokości... 70 cm. Zamrożona piwnica Już kilkakrotnie oferowano nam zakup „pomysłu" polegającego na wykorzystaniu piwnicy jako swoistej komory gruntowego wymiennika ciepła. Autorzy tego typu przemyśleń zakładali dość logicznie, że skoro w piwnicy panuje temperatura dodatnia, zazwyczaj znacznie wyższa niż temperatura powietrza zewnętrznego zimą, to bez problemu uda się wykorzystać ją do ogrzewania powietrza zasysanego do budynku, analogicznie jak dzieje się to w GWC zakopanym pod ziemią. W tego typu, na pierwszy rzut oka logicznym, rozumowaniu pojawiają się jednak dwie wątpliwości:
Rura w podłodze
Jedna ze spółdzielni mieszkaniowych zafundowała swoim nowym członkom wentylację grawitacyjną wyposażoną w „GWC rurowy" umieszczony w... podłodze każdego z mieszkań. Rura o przekroju prostokątnym, ok. 5 x 20 cm i maksymalnej długości 5 m została umieszczona w podłodze każdego z mieszkań w celu „spełnienia funkcji gruntowego wymiennika ciepła". Poza wspomnianą rurą każde mieszkanie zostało wyposażone w standardowy komin wentylacji grawitacyjnej bez jakiegokolwiek wspomagania mechanicznego. Już po oddaniu mieszkań okazało się, że wentylacja w nich generalnie działać nie chce. Projektujący tego typu rozwiązanie, nomen omen fachowiec z wieloletnim doświadczeniem(l), nie zauważył kilku drobnych szczegółów wpływających na skuteczną pracę każdego GWC oraz wentylacji grawitacyjnej:
Przerażenie w oczach...
Przykłady tego typu można mnożyć. Przerażenie budzi nie tylko bezmyślność niektórych instalatorów, ale także ich bezkarność, szczególnie w przypadku niewielkich instalacji. Rzadko kiedy inwestor, szczególnie prywatny, decyduje się na wszczęcie kosztownego i długotrwałego procesu sądowego. Często nieuczciwi instalatorzy działają w „szarej strefie" i udowodnienie im brakoróbstwa staje się po prostu niemożliwe. Pozostaje jedynie apelować do inwestorów, by zastanowili się, zanim wybiorą „najtańszą" ofertę oraz do producentów, aby kontrolowali firmy z którymi współpracują i choć czasem sprawdzali, w jakich instalacjach montowane są ich wyroby...