Czasem sytuacja wymaga „grubszego” słowa.

Oliwia Wojtulska, specjalista ds. ofert w Scrol, zauważa, że kobiet w branży HVAC jest coraz więcej. Taką tendencję widać już na wydziałach Inżynierii Lądowej i Środowiska na Politechnice.

 

Pani Oliwio zacznę nietypowo, bo od zainteresowań. Nie dość, że pracuje Pani w męskiej branży to i zainteresowania są też z tych „męskich”.

To prawda, interesuję się piłką nożną, a najbardziej lubię oglądać ligę angielską.

A nie polską?

Chciałabym dyplomatycznie wybrnąć z tego pytania, dlatego, że w pracy panowie lubią oglądać rozgrywki naszej krajowej ligi, ale jednak angielska jest dużo ciekawsza. Koledzy w pracy akceptują mój wybór. 

To do hobby jeszcze wrócimy, a teraz skoro już wspomniała Pani o kolegach z pracy, to proszę powiedzieć, jak się pracuje w typowo męskim zespole?

Bardzo dobrze. Jak zaczęłam pracować, to zauważyłam podział, mężczyźni pracują na ogół jako handlowcy, kierownicy budów, inspektorzy, a kobiety lekko przeważają w biurokracji. Pracujemy w firmie zajmującą się klimatyzacją i wentylacją, gdzie trzeba podejmować często szybkie decyzje. Z tego, co widzę, Panowie dają sobie doskonale z tym radę. Są konkretni i decyzyjni. 

A czy kobieta w branży łagodzi obyczaje?

Zdecydowanie tak. Działamy w branży gdzie bardzo gonią nas terminy. To stresujący i wyczerpujący zawód i Panom czasem zdarza się użyć „grubszego” słowa, ale jak wiedzą, że kobieta jest obok, to oczywiście starają się nieco studzić swoje emocje. Jest więc miło i bardziej sympatycznie.

Ale i kobietom też się zdarza przecież użyć „grubszego” słowa, nie uwierzę, że nie?

Czasem nawet sytuacja tego wymaga, ale może co do szczegółów to spuśćmy na to kurtynę milczenia. Poza tym nasuwa mi się taka myśl, czy czasem właśnie zatrudnienie kobiety w zespole, który ma tak stresującą pracę i czasem boryka się z terminami, pozwoleniami nie jest właśnie takim sposobem na łagodzenie emocji wśród rozmówców, którymi w tej branży są w zdecydowanej mierze mężczyźni. 

Jak Pani sądzi, czy sama branża jest też może coraz bardziej „kobieca”?

Niedawno skończyłam studia, więc może opowiem o moich spostrzeżeniach z uczelni. Na przykład na Wydziale Mechanicznym Politechniki Gdańskiej, nadal zdecydowana większość to Panowie, ale już na innych wydziałach proporcje się wyrównują. Kobiet jest coraz więcej. Z kolei na targach wśród wystawców nadal widać więcej Panów, ale i to się chyba wkrótce zmieni. 

A jak Pani trafiła i do branży i do firmy Scrol?

Studiowałam Inżynierie Środowiska na Politechnice Gdańskiej, w specjalizacji Inżynieria Sanitarna. Skupiałam się na instalacjach wodnych i tych związanych z powietrzem. Jak większość, na ostatnim roku studiów zaczęłam się rozglądać za pracą w zawodzie. Firma Scrol zainteresowała mnie najbardziej, bo chciałam rozwijać się w zakresie klimatyzacji. Odbyliśmy kilka rozmów, chyba przypadliśmy sobie do gustu i zostałam. I muszę przyznać, że był to bardzo dobry wybór. Cały czas poszerzam swoją wiedzę, jestem też miło i bardzo pozytywnie zaskoczona, że tak fajnie pracuje się w ekipie, gdzie zdecydowanie przeważają Panowie. 

Co wyróżnia produkty i usługi oferowane przez Scrol?

Mamy bardzo szeroki asortyment, jest klimatyzacja, chłodnictwo, oddymianie i napowietrzanie, wentylacja. Bardzo indywidualnie podchodzimy do klientów. Nikt od nas nie wyjdzie z „pustymi rękami”. Mamy świetnych specjalistów i znakomite doradztwo techniczne. Jeszcze się chyba nie zdarzyła taka sytuacja, żebyśmy nie potrafili rozwiązać w sposób optymalny problemu instalacyjnego związanego z klimatyzacją czy wentylacją. Poza tym współpracujemy z bardzo dobrymi markami zagranicznymi. Przy klimatyzacji z włoskim producentem klimakonwektorów Atisa, a oddymianiu i napowietrzaniu hiszpańską firmą Sodeca. 

W czym się Pani specjalizuje?

Dobieram i wyceniam urządzenia wentylacyjne i klimatyzacyjne oraz galanterię wentylacyjną. Doradzam klientom, co mogą i powinni zastosować w swoich inwestycjach. Zajmuje się również oferowaniem central wentylacyjnych marki Solano. 

To wróćmy jeszcze do zainteresowań. Lubi pani podróżować i to niekoniecznie utartymi szlakami.

To prawda. Podróże są dla mnie dość istotnym elementem życia. Taką na razie największą wyprawą była podróż do Gambii i Senegalu. 

Na własną rękę?

Tak. Sami zorganizowaliśmy wyjazd, który planowaliśmy rok. Wycieczka obejmowała zwiedzanie, poznanie tamtejszej kultury oraz wędkowanie z łowieniem ryb w rzece Gambia i na Atlantyku. 

I jak kobieta, blondynka, odnajduje się w Środkowo-Zachodniej Afryce?

Przez te kilkanaście dni nie doświadczyłam żadnej niemiłej sytuacji na tle rasowym czy też z racji wyznawania innej religii, w bądź co bądź muzułmańskich krajach. Jedynie ze względu na inny kolor skóry oraz jasne włosy (tak niespotykane w tamtym rejonie) miałam wiele propozycji zamążpójścia (śmiech). Zwiedziliśmy nie tylko turystyczne wizytówki, ale widzieliśmy też miejsca skrajnej biedy. Cały wyjazd trzeba było zaplanować dużo wcześniej ze względu na bilety, szczepienia, wizy.

 

W takim razie życzę udanego wyjazdu w równie egzotyczne i przyjazne miejsca i bardzo dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję.

Opracowanie, redakcja.

Materiał objęty prawem autorskim. Publikacja w części lub w całości wyłącznie za zgodą redakcji.